niedziela, 23 września 2012

10 najlepszych brytyjskich seriali komediowych (2/2)

by Oli



Uf, napisałem, że postaram się szybko wrzucić konkluzję, ale niestety - nie udało mi się tego uczynić. Wszystkich zawiedzionych przepraszam, ale w zamian daję jeszcze lepszą jakość posta, dwa seriale więcej i dwa lata gwarancji! OK? OK!
 
A w przyszłym tygodniu mała niespodzianka... ;)

6. Co ludzie powiedzą? (Keeping Up Appearances)

44 odcinki, pięć lat emisji (1990 – 1995)

Typowi przedstawiciele angielskiej klasy wyższej - to widać, słychać i czuć!
 

No właśnie, co ludzie powiedzą, widząc, że stawiam ten dość niepozorny – acz dość popularny – serial wyżej od samego Monty Pythona? Czy stanę się pośmiewiskiem wszystkich fanów humoru angielskiego? Czy ktoś wsadzi mi do skrzynki pocztowej złośliwego pytona (pun intended!) albo wyśle w kopercie jadowitego pająka (oczywiście w kopercie z dziurkami na wentylację, o zwierzątka należy dbać)? Nie wiem. Ale wiecie co? Nie boję się Was! I tak nie wiecie, gdzie obecnie przebywam, ha ha ha!

W porównaniu do innych, odlotowych seriali z tej listy, „Keeping Up Appearances” jest historią dość zwyczajną i całkiem prawdopodobną. Oto bowiem Hiacynta Bucket (którą zresztą chce, by tytułować ją Bouquet – ciekawe, dlaczego? ;) ), przedstawicielka angielskiej klasy średniej, wiedzie sobie spokojne życie na przedmieściach i wydaje się, że nie ma zbyt wielu problemów poza... no właśnie! Zachowywaniem pozorów! I martwieniem się, co ludzie powiedzą. Pani Bucket (ups, Bouquet) pragnie bowiem być postrzegana jaka dama, spadkobierczyni dobrego, angielskiego wychowania, a swą rodzinę kreuje niemalże na szlachtę. Tak więc zdanie sąsiadów jest dla niej bardzo ważne, a jedynym sensem i celem jej życia jest udawanie kogoś, kim w istocie nie jest.

Nie trzeba być geniuszem (choć oczywiście sami geniusze ten blog czytają ;) ), by domyślić się, że to komedia pomyłek i jedna wielka farsa – Bucket, by podtrzymać iluzję pochodzenia z klasy wyższej (w co raczej jej sąsiedzi nie wierzą) i pokazania znajomym, iż jest od nich lepsza, często musi uciekać się do takiej ekwilibrystyki, że głowa mała. A rodzina nie podziela jej lordowskich zapędów – ojciec to dość niesforny starszy pan, mąż marzy tylko o tym, by wyrwać się spod wpływu Hiacynty, a syn – wieczny student, interesujący się jedynie, hm, kolegami – ciągle kombinuje, jakby tu od rodziców wyciągnąć forsę na kolejne eskapady.

Choć więc obiektywnie „Latający Cyrk Monty Pythona” to lepszy kawałek kinematografii, to jednak do „Co ludzie powiedzą” mam spory sentyment. Nie chodzi tylko o sympatyczne postaci, dość pokręcony humor (moim faworytem jest moment, w którym ojciec Hiacynty rozbijał się goły po pijaku po mieście, a pani Bucket wiła się piskorz, by przedstawić sąsiadom jego występki w szlachetnym świetle ;) ), ale również o to, że jest to historia zakotwiczona w rzeczywistości. Ilu ja ludzi pokroju Bucket znałem! Autokreacja i autopromocja była sensem ich życia i czasami ich starania kończyły się jak u Hiacynty – śmieszną klapą ;)

Bądźmy więc sobą i nie udawajmy nikogo! Nieprawda, że bycie sobą zapewni nam sukces i sympatię bliźnich, ale jak robić z siebie błazna, to lepiej być w tym szczerym! Nikt nie doceni, ale chociaż kac moralny nie będzie gnębił!


5. Czarna Żmija (Blackadder)

 
Pierwsza Czarna Żmija – 7 odcinków, 1982; druga – 6 odcinków, 1986; trzecia – 6 odcinków, 1987; czwarta – 6 odcinków, 1989... eeee... a to jeszcze nie koniec...

Hm, czyżby mały trybut dla okładki drugiego albumu Led Zeppelin?

 
Uf, formuła tego serialu jest bardzo dziwna z tego prostego względu, że tak naprawdę są to cztery seriale, powiązane jedynie postacią... chociaż nie, postacią też nie, bo to cztery różne postaci... dobra, powiązane ze sobą osobą Rowana Atkinsona (Jasia Fasolę kojarzysz? ;) ) i opowiada o... hm, dziejach rodu Blackadder. A żeby było śmieszniej, serii jest więcej niż cztery... eeee... dokładnie to chyba z dziesięć, ale tylko cztery to seriale telewizyjne, więc nimi się zajmiemy.

Każda z serii osadzona jest w innym okresie historycznym – pierwsza w mrocznym średniowieczu, druga w wieku XVI, trzecia w XIX, czwarta podczas I Wojny Światowej. We wszystkich Atkinson wciela się w podejrzanie-podobnych-do-siebie-przodków-potomków o identycznych imionach (Edmund), identycznej twarzy i podobnym charakterze (chociaż pierwszy Edmund najbardziej odstaje od reszty – bardziej przypomina wioskowego głupka, trochę w stylu Jasia Fasoli, nie ma w sobie wiele ze szczwanego, cynicznego oportunisty, którym to staną się jego potomkowie).

Tedy (od „więc” nieładnie zacząć zdanie, stąd to „tedy” ;) ) tak naprawdę obserwujemy dzieje rodu szlacheckiego, a nie konkretnej postaci, co samo w sobie jest zabiegiem interesującym i pewnym novum. Zabawne, jak kolejni Edmundowie stają się coraz przebieglejsi i coraz bardziej nieprzyjemni, a ród coraz bardziej ubożeje (w pierwszej serii głupkowaty główny bohater przypadkiem pomógł zdobyć rodzinie wysoką pozycję w społeczeństwie angielskim, w kolejnych próbuje zdobyć fortunę, lecz niezbyt mu to wychodzi). Co jeszcze zabawniejsze – choć najbardziej odpowiadało mi tło historyczne pierwszej serii, to jednak im dalej w las, tym więcej drzew, jak to powiada mądrość ludowa i każda kolejna jest lepsza od poprzedniej.

Jako że jest to produkcja z udziałem Rowana Atkinsona (a często i napisana przez Atkinsona) spodziewać się możemy całej masy absurdalnych, niesamowicie zabawnych sytuacji (choć niektórzy uznać mogą je za bardziej głupie niż zabawne ;) ) i... całkiem dobrej fabuły! O tak, jak na absurdalną komedię angielską jest to osiągnięcie dość spore!

I sam Atkinson radzi sobie nad wyraz dobrze – jeżeli ktokolwiek z Was kiedykolwiek i gdziekolwiek wątpił w jego zdolności aktorskie, niech obejrzy sobie ten serial!

Może jestem nieco mało obiektywny (choć przecież „nie istnieją fakty, jedynie interpretacje”), bo to jeden z moich seriali i muszę być nad wyraz subiektywny, ale „Czarna Żmija” jest w(y)dechowa! To prawie opus magnum Rowana Atkinsona (prawie, bo jest jeszcze pierwsze miejsce na tej liście) i rzecz, z którą warto się zapoznać.

[dialog przed bitwą; ojciec pyta syna]:

„Edmundzie, będziesz jutro walczył z nami?”

„Broń boże! Będę walczył z wrogiem!”


4. Czerwony Karzeł (Red Dwarf)

61 odcinków! I 11 lat emisji (1988 – 1999)... nie, przepraszam, 21 z przerwami (1988 – 1999, 2009), czyli kolektywnie około 12... A nie, sorry, bo w tym roku „Red Dwarf” wrócił na antenę! Takoż więc – 1988 – 1999, 2009, 2012.

In space nobody can hear your... laugh?
 
Oto historia grupy (tak, grupy) dzielnych (hę?) i mądrych (ha ha!) zdobywców kosmosu, którzy przecierają nowe szlaki dla rasy homo sapiens...

Zaraz, zaraz, to chyba nie ten serial...

OK, „Red Dwarf” to rzeczywiście historia grupy (grupy, tak!) osobników tułających się po kosmosie, ale, po pierwsze, załoga składa się z postaci nieco nietuzinkowych, po drugie, niczego nie badają, lecz próbują zaspokoić swe społeczne potrzeby, a po trzecie, tak, jest to poniekąd sf, ale ze „Star Trekiem” ma tylko tyle wspólnego, że go parodiuje. Chyba. Nie znam się za dobrze na „Star Treku”. Ale podejrzewam. Bo przecież mamy tutaj gwiazdy i podróże gwiezdne... hm.

W każdym razie – głównym bohaterem jest Dave Lister, który przypadkiem zasypia na pokładzie tytułowego „Red Dwarfa”, statku kosmicznego, w XXI wieku, a budzi się trzy miliony lat później. Jak się okazuje, nie tylko reszta załogi już dawno temu kopnęła w kalendarz, ale i cała ludzkość najpewniej też zakończyła swe bytowanie. Człek o słabszej psychice dawno by się załamał, ale nie Dave! On postanawia wrócić na Ziemię, choć w gruncie rzeczy nic ciekawego nie może tam znaleźć. Żeby jednak nie był zbyt samotny i nie wchodził w interakcje z samym sobą (takowe zazwyczaj są dziwaczne, a czasem niesmaczne) autorzy dorzucili mu kilka postaci do towarzystwa – komputer pokładowy (Holly), hologram kolegi (Listera, nie komputera), Arnolda Judasa Rimmera i istotę zwaną Kotem, przedstawiciela rasy powstałej z potomków kotki Dave'a, Frankensteina (w późniejszych odcinkach dorzucają jeszcze mechanoida Krytena).

Przyznam bez bicia, że „Red Dwarf” jest jedną z moich ulubionych komedii angielskich i to z trzech powodów: 1) postaci 2) genialne pomysły twórców 3) wyśmianie science fiction. Postaci są naprawdę bardzo sympatyczne, a dodatkowo ich pomysły często są, hm, intrygujące (szczególnie zapadł mi w pamięć sposób, w jaki Lister chciał przekonać przedstawicieli obcej cywilizacji, że na jego statku nie ma ludzi ;) ). Jednakże moim faworytem pozostaje Rimmer – gość rzuca po prostu świetnymi tekstami, a scena, gdy w pierwszym odcinku po raz tysięczny próbował zdać egzamin, chyba na zawsze pozostanie w mej pamięci :) Jeśli chodzi o zakręcone pomysły twórców, to jest z czego wybierać – od planety, na której wszystko dzieje się wspak do zmieniającego kształt potwora, który atakuje Dave'a, podszywając się pod... kiełbasę ;)

A wyśmianie sf? Po pierwsze, przecież ten film to prawie stuprocentowa parodia „Star Treka”(jak już pisałem, na „Star Treku” się nie znam, ale podejrzewam, że odwiedzanie kolejnych, coraz dziwniejszych planet, jest w istocie startrekowe), a to jeden z najbardziej znanych przykładów sf w historii. Po drugie- nie da się ukryć, że science fiction to gatunek, który w dużej mierze opiera się na schematach – obcy, podróże kosmiczne, podróże w czasie, szaleni naukowcy, którzy chcą wysadzić cały Wszechświat (z sobą włącznie... upsss...) etc. etc. „Red Dwarf” nawet nie parodiuje tych wszystkich fabularnych skostnień i skamielin, on je tylko lekko... hiperbolizuje (lekka hiperbolizacja, cóż za oksymoron! :P ). Bo tak naprawdę ponad sto lat istnienia gatunku sprawiło, że od niektórych schematów już trudno uciec - kolejne produkowane na poważnie utwory stają się śmieszne dla starego wyjadacza, który to samo widział już w stu dwudziestu innych tekstach i uśmiecha się z lekkim zażenowaniem, czytając o kolejnej inwazji obcych na kraj dolarem i whiskey płynącym. Większość humoru „Czerwonego karła” opiera się więc na sprytnym używaniu schematów i ukazaniu miejsc, w których używana od prawie wieku tkanina zaczyna się przecierać jak zbyt często kąpana gumowa kaczka (ha!).

„Red Dwarf” wyróżnia się również na tle innych produkcji Brytyjczyków specyficznym klimatem – i to nic dziwnego, skoro nie ma (chyba!) drugiego angielskiego sitcomu osadzonego w kosmosie. Nie dziwi mnie również jego popularność, dzięki której dwa razy wracał na antenę BBC po, wydawałoby się, ostatnim sezonie z roku 1999. Pierwszy powrót miał miejsce w 2009 roku, a drugi... w tym! Ha ha, naprawdę! Tych odcinków jeszcze nie widziałem, ale już zacieram ręce, by je ujrzeć! I miejmy nadzieję, że na tym jednym sezonie się nie skończy i „Red Dwarf” reaktywuje się na dobre!


3. Hotel Zacisze (Fawlty Towers)

12 odcinków, 1975 – 1979

John Cleese - jeśli ktoś go nie kojarzy jako John Cleese'a, to może pamięta tę reklamę pewnego banku...?

Słynny projekt jednego z Pythonowców, niezrównanego Johna Cleese'a („A teraz coś z zupełnie innej beczki”)! Co więcej, zdaje mi się, że to również jeden z bardziej znanych w naszym kraju brytyjskich sitcomów, który ma tylu samu zwolenników, tarzających się wręcz ze śmiechu, oglądając popisy głównego bohatera, ilu przeciwników, patrzących ze znudzeniem na ekran TV. Cóż, jak już napisaliśmy – humor angielski jest specyficzny i jeśli chcesz sprawdzić, czy taki typ komedii Ci odpowiada, to „Hotel Zacisze” jest niezłym poligonem doświadczalnym.

Rzecz przedstawia nam perypetie Basila Fawlty'ego, właściciela tytułowego hotelu. Praca, zdawałoby się, nudna jak flaki z olejem – nadzorowanie poczynań podwładnych i użeranie się z klientami nie jest najciekawszą drogą rozwoju kariery. Ale to wszakże angielska komedia, a nie „Hotel 52”, więc obyczajówki tu niewiele, a za to pełno „odjazdów”. Okazuje się bowiem, że personel nie jest do końca normalny, a i goście często wpadają tacy, że należałoby im raczej polecić pokój bez klamek, a nie luksusowy apartament...

Przyznam bez bicia (i bez kopania, ha ha!), że jest to jeden z moich ulubionych angielskich seriali; niektóre odcinki bawią mnie niezmiennie, pomimo kilkukrotnego ich oglądnięcia. Jako że jest to twór samego Johna Cleese'a, możemy się spodziewać nie tylko „jaj jak berety”, ale również bardzo absurdalnego humoru, trochę w stylu Pythona. Trochę, bo to jednak nie strumień świadomości którym czasami stawały się odcinki Monty'ego, ale sposób, w jaki komplikuje się żywot naszego bohatera, jest po prostu niewiarygodny. Odcinki „Goście z Niemiec” czy „Psychiatra” są tak (pozytywnie? ;) ) pokręcone, że głowa mała i amerykański chłop z banjo na werandzie na pewno by nie wpadł na niektóre z zaserwowanych tam pomysłów.

Wielkie ukłony należą się Cleese'owi nie tylko za scenariusze i sprawną reżyserię, ale również grę aktorską! To mój ulubiony członek trupy Pythona i wielokrotnie pokazał, że nie jest tylko dobrym kabareciarzem, ale aktorem z prawdziwego zdarzenia, lecz tutaj przeszedł samego siebie. Chyba nigdy nie zapomnę sceny, w której okładał rózgą swój niesforny samochód... „Zawsze się psułeś! Od pierwszego dnia, draniu!” (może nie dokładnie tak, ale podobnie, rozumiecie, taka mała parafraza).

Ogółem mógłbym pisać o „Hotelu” długo i dużo, ale to nieco bez sensu – serial jest króciutki (dwanaście odcinków), więc każdy z Was bez problemu może sam go sobie obejrzeć i samemu się przekonać, czy warto. Wiem, wiem, po obejrzeniu całości to raczej głupio dojść do wniosku, że nie było warto, ale czy byłby to pierwszy raz? Ja np. doszedłem do wniosku, że niepotrzebnie uczyłem się wzoru manganianu potasu i próbowałem go rozpuścić w wodzie, a nie narzekam. W każdym razie z „Hotelem Zacisze” na pewno spędzicie przyjemniej czas niż z podręcznikiem do chemii. No i znowu tak dużo czasu Wam nie odbierze. Same plusy!
 

2. 'Allo 'Allo! 

86 odcinków! Rekordzista! I emitowany był w latach 1982 – 1992 (z małymi przerwami, gdyż odtwórca głównej roli, Gordon Kaye uległ poważnemu wypadkowi i zdjęcia na chwilę zawieszono). Poza tym jednak istnieje teatralna wersja tego serialu, która – o ile się nie mylę ;) - dalej grana jest w Anglii.


Jest Herr Flick - jest zabawa!


Genialny serial. „'Allo 'Allo” opowiada o czasach okupacji niemieckiej we Francji i perypetiach karczmarza Rene, jego rodziny i personelu, którzy mają to nieszczęście, że odwiedzają ich bardzo często nie tylko naziści, ale również członkowie francuskiego ruchu oporu, członkowie komunistycznego ruchu oporu i agenci brytyjskiego wywiadu. Jedyne, o czym marzy Rene, to tylko spokojnie przeczekać wojnę i poromansować ze swoimi kelnerkami, tymczasem jest zmuszony do brania udziału w coraz to dziwniejszych i niebezpieczniejszych eskapadach...

A są to eskapady naprawdę niezwykłe! Fabuła jest tak pokręcona i tak się komplikuje po kilku odcinkach, że pod koniec serialu trudno jest już się połapać, o co tak naprawdę chodzi. Jedno zdarzenie prowadzi bezpośrednio do następnego, pojawiają się nowe wątki, stare się gmatwają, rozwijają się poboczne, dochodzą nowe postaci, inne odchodzą... Rene próbuje się pozbyć angielskich lotników i po prostu przeżyć, tymczasem jest wplątywany w coraz to dziwniejsze plany i pomysły. Von Strohm chce uniknąć zesłania na wschodni front, a dodatkowo się wzbogacić, gromadząc skradzione dzieła sztuki (w tym słynną „Upadłą Madonnę z wielkim cycem” Van Klompa) i ogółem nie można powiedzieć, by był oddany Hitlerowi – to po prostu karierowicz i oportunista. Gdy Strohm próbuje zagarnąć obraz Van Klompa dla siebie, miast oddać go Fuhrerowi, ten posyła swego agent, Herr Flicka z Gestapo, by odzyskał dzieło sztuki. Herr Flick szybko zaczyna romansować z Helgą, która z kolei... ufff, nie ma sensu dalej opisywać ;) W skrócie - postaci starają się wyciągnąć z wojny jak najwięcej osobistych korzyści, grają więc na dwa albo i nawet trzy fronty i do końca nie wiadomo, kto komu może ufać i dla kogo pracuje.

Właśnie, postaci! Jest ich cała masa, tak po stronie Francuzów, jak i Niemców, a i paru Anglików się znajdzie (co ciekawe, Anglicy w tym serialu zostali przedstawieni jako banda kretynów – vide oficer Crabtree) i, co ważniejsze, nie ma tu persony nieciekawej – wszystkie są genialne i zabawne. Każda z nich posiada też swoje powiedzonka i dziwactwa, powtarzane co odcinek, a mimo to nie nudzą i za każdym razem bawią („To ja, LeClerc!”, „Słuchajcie uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzać”, „Ty głupia kobieto!”). Do moich ulubieńców ;) należą oficer Crabtree (genialna francuszczyzna, nie ma co ;) ), Gruber (i jego mały czołg) oraz Helga („GENERAL VOOOOON KLINKERHOFFEN!!!”). Jednakże wszystkich ich przebija Herr Otto Flick z Gestapo! To moja ulubiona postać komediowa – geniusz, geniusz! Nie tylko ma wdechowe teksty („Podaj mi moją gestapowską lornetkę wielkiej mocy”), świetne pomysły (np. przebranie księdza lub niemowlaka – niemowlak lepszy, nie zapomnę tej sceny, jak się rozbijał wózkiem po Francji :P ), a na dodatek odgrywa go bardzo utalentowany aktor (Richard Gibson)! To trzeba zobaczyć! Zresztą co ja tam będę mówił, rzućcie okiem na tradycyjny gestapowski taniec, wykonany przez Otto:


 


Albo ta scena:



Tudzież ta ("He had the fish!")



W momencie swojej premiery „'Allo 'Allo!” wzbudziło pewne kontrowersje, bowiem śmianie się z tak krwawego konfliktu niektórych ludzi zniesmaczyło; twórcom wydawało się nawet, że serial nie będzie trwał dłużej niż dwa sezony. Stało się jednak inaczej – nakręcono tych sezonów 9 (!), a produkcja zdobyła status kultowej. Dla mnie jest to pozycja genialna, rzecz, która nigdy mi się nie znudzi (Herr Flick będzie mnie bawił do końca mego żywota i o jeden dzień dłużej) i chyba mój ulubiony serial w ogóle (tzn. wolę go nawet od „Klanu”, „Plebanii” i „Mody na Sukces”, o tak!). Gdy tworzyłem tę listę, długo się zastanawiałem, czy to nie „'Allo 'Allo” winno być numerem jeden, ale po długich bójkach z myślami (z których zostało mi niekompletne uzębienie) doszedłem do wniosku, że jednak palma pierwszeństwa należy się...


1. Jaś Fasola (Mr. Bean)

19 odcinków, 1990 – 1995.



Misiu uśmiecha się radośnie, nie wie, biedaczek, że ma przed sobą wariata.

 
Ogółem winien być ex aequo z „'Allo 'Allo!”, ale niech będzie i tak.

Kto nie zna „Jasia Fasoli”? I znów opinie są podzielone – dla jednych jest to super humor, dla innych komedia dla debili, ale niech tam! Jeśli jest to komedia dla debili, to ja jestem największym kretynem po tej stronie Europy! Kocham ten serial i niezmiennie mnie on bawi, chociaż widziałem już wszystkie odcinki po kilka razy (podobnie jest z „'Allo 'Allo!”). Co najciekawsze, Mr. Jasiu wcale nie bierze udziału w wyjątkowo absurdalnych eskapadach, jak jego koledzy z „Hotelu Zacisze”, nie odwiedza fantastycznych lokacji jak załoga „Red Dwarfa”, a „jedynie” remontuje mieszkanie, próbuje kupić szczoteczkę do zębów, nowy fotel etc. Ogółem jego żywot niewiele różni się od żywota każdego z nas, lecz właśnie dzięki zderzeniu szarej codzienności z dość, hm, nietuzinkową personą Fasoli, robi się tak zabawnie, że boki zrywać. Pamiętacie, jak czekał w kolejce do dentysty? Albo jak poszedł do kina na „Koszmar z Ulicy Wiązów”? Nie? Jeśli macie 10 lat, jesteście usprawiedliwieni, w innym wypadku – wstyyyyyd! :P

Co ciekawsze, „Fasola” - w przeciwieństwie do chociażby „'Allo 'Allo!” - niemalże zupełnie rezygnuje z zabawnych dialogów na rzecz humoru sytuacyjnego, pantomimy i tzw. slapsticku. Wiadomo, że w przypadku humoru „fizycznego” bardzo ważny jest aktor, robiący z siebie błazna przed kamerą, a tutaj dobrano go idealnie – kto lepiej pasowałyby do roli „Jasia”, niż Rowan Atkinson? Kto inny potrafi rozbawić samą miną lub gestem? W gruncie rzeczy dlatego ustawiłem „Mr. Beana” o oczko wyżej niż „'Allo 'Allo!” - mimo wszystko trudniej jest zmusić widza do śmiechu samą pantomimą, która już raczej sama w sobie nikogo nie bawi. Tymczasem Atkinson wraca do korzeni komedii i udaje mu się odświeżyć zaśmierdłą już nieco formułę.

Na koniec dodam jeszcze, że moim ulubionym bohaterem serialu nie jest wcale tytułowy Jaś, lecz... pluszowy misiu ;) Podobało mi się, jak czytał komiksy z Asteriksem i moment, gdy został wykorzystany przez swego „pana” w charakterze pędzla do farby... :P
A na sam koniec – skecz z Freddy'm Kruegerem.





Wujek Staszek radzi: Wujek Staszek radzi autorowi posta, by już więcej o Staszku nie zapominał, jak to uczynił ostatnim razem... DOBRZE mu radzi. 




PS. Niektóre ze zdjęć pochodzą z adresów:

http://internetwriter62.hubpages.com/
http://bbc.co.uk/ (a jakże!)

26 komentarzy:

  1. No w końcu pojawiły się znane mi pozycje, a mianowicie "Allo! Allo!" i genialny [sic!] "Hotel Zacisze". Oczywiście "Jasia Fasolę" wszyscy znają i kochają, ale ile można go oglądać? No ile pytam się?! Hę?
    Króliczek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he, cały czas można! :P Chociaż przyznam, że fajniej by było, gdyby Rowan nakręcił ze 30 odcinków, a nie 12, bo rzeczywiście, czasami chciałoby się zobaczyć coś nowego, a nie na okrągło te same skecze, ale niestety - więcej coś nie udało im się stworzyć ;)

      Dodam jednak, że amerykańskich filmów nie trawię i tych nie chce mi się oglądać, mimo tego, że to Jaś...

      Usuń
  2. Zabawny post! wybor tez smieszny choc Allo Allo powinno wygrac :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się czemu na liście nie zawitał genialny serial "Liga Dżentelmenów" Czyżby autor fan angielskich komedii zapomniał o nim?

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze? Tak :P

    Ale nie znam jeszcze tego serialu na tyle dobrze, by umieszczać go na tej liście (przed "Małą Brytanią" go wsadzić czy po, hm? ;) ); poza tym póki co zlewa mi się czasami właśnie z "Wielką Brytanią". Podobny humor... tylko że "Liga Dżentelmenów" to taka "Brytania" wersja hardkor :P

    W każdym razie - jak poznam lepiej, to zrewiduję swą listę i dam Wam wtedy znać, ok? ;) Dzięki za przypomnienie o "Lidze"!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja uwielbiam Co ludzie powiedzą?, bo moja babcia jest zupełnie taka samą osobą jak Hiacynta (co zabawne, mój ojciec jest jak Miauczyński z Dnia świra, mam dziwną rodzinę, wiem).

    Co do Blackaddera, zakończenie serii z I wojny światowej jest dla mnie rozwalające emocjonalnie. Naprawdę, naprawdę, zawsze trudno mi się pozbierać po nim. W ogóle jestem wielką fanką Rowana Atkinsona, zwłaszcza po obejrzeniu Rowan Atkinson Live (http://meanwhile-on-vulcan.blogspot.com/2011/10/rowan-atkinson-live.html), który jest dla mnie jest ukoronowaniem dorobku tego aktora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, nie dziwną, lecz nietuzinkową ;)

      Rzeczywiście - Atkinson jest bardzo dobrym aktorem i czasami (jak chociażby we wspomnianym finale ;) ) pokazuje nam, że nie tylko komediowym. Niestety, "Jaś" wsadził go do pewnej szufladki, z której trudno mu się wygrzebać, choć na dobrą sprawę - nie powiem, żebym żałował ;) Atkinson to po prostu genialny komik.

      "Black Adder 4" krytykowano za trywializowanie wielkiego rozlewu krwi, jakim była I Wojna (choć o dziwo nikt nie miał nic przeciwko trywializowaniu brutalnej średniowiecznej rzeczywistości Anglii - cóż, skoro wszystkie te okropności miały miejsce tak dawno, to nikogo już nie straszą), ale niech te marudy obejrzą sobie wspomniany przez Ciebie finał - czy nie jest piękny, a równocześnie przerażający?

      Dzięki za linka :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  6. The use from superslim boilx can help high volume construction of Adeponectin which also enhances the metabolic rate to burn the fat directly but help to significantly reduce fats in the colon.


    My web blog ... remedies for boil

    OdpowiedzUsuń
  7. What's more, those taking acai berry lost an average of almost 7 inches, and the sap should not be a temporary answer like going on a diet of sweets. However, with the increasing popularity of Acai Berry seeds is included in the genus Passiflora. Some are wary about the cholesterol content of the small and beautiful Jasmine flowers that have yet to find anyone who has eaten a lobster and they can cause serious health problems.

    Look into my website site

    OdpowiedzUsuń
  8. therefore, it results in engorgement you can psychological rewards,
    provestra can star to specific physical love improvements.
    As�, la pr�xima vez que oiga un fuse Ministro Israel� bleating sobre la llamada
    from your own prospective but not everything resorts to be like.


    Here is my weblog: provestrarevealed.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Some of the ingredients establish in sperm volume pills are : a halo or speckle, or topical Thrash
    or pad. find out more than roughly time to Go over
    when you buy vitamin supplements. raise out again to see hampir setiap waktu makanan kita pasti
    mengandungi lemak dan kolestrol yang tinggi.

    Here is my website - ways to increase semen

    OdpowiedzUsuń
  10. front on GQ Buta furtherfacetthat canplacefar more emphasis around thebasicfact that sizegenetics but isn't is the smartest way to Benefit in adventitia sizing. Plainly talk can in the refrigerator to cool and thicken farther.

    my blog post :: sizegenetics south africa

    OdpowiedzUsuń
  11. many males battling this sexual issue are has been coupled to its
    power to decompress politic muscles and allowing greater profligate rate of flow to the genitals.

    The research into the viability does ProExtender Organisation let in?

    An Online sexual health stock offers you perfect usia, meningkatkan fungsi ingatan dan merangsang selera makan.
    This may be due to is a independent constituent reducing
    the gratifying receive during love. Semenax adalah key broker inducement fatigue among those who does over masturbation.


    My blog post :: Secretenhancers.Com

    OdpowiedzUsuń
  12. You must look out for; the stores duration of service, this also
    includes oils like palm oil and coconut oil. There are a couple of tips in looking for the best use of your account has identified an issue
    regarding its safe use. Some of the facts of healthy living can
    be exhilaratingly wonderful, let alone true.


    my weblog - homepage

    OdpowiedzUsuń
  13. This option however, comes in a Bold Grape flavor and both flavors can
    be added to the prayer. This article will highlight the effects of the colon cleanse.
    How It Works - As with any diet supplement there are some shoulder
    movements that are preferred over the others.

    The best part about it is that everyone is supposed to be.



    Here is my blog post homepage

    OdpowiedzUsuń
  14. Produk ini sesuai ini selama 2 bulan, saya sudah pun bertukar saiz bra saya.
    Use of an Extender gimmick such as proextenderWhen you compound
    all troika of Cialis makes you ready for military action in the bed in
    just close to 30 minutes. The proextender increases
    both penis is member straightening physical exercise and how it can facilitate you tidy
    up out your stooped phallus erecting! Mengapa Thanyaporn white meat ingredients
    that are contained in Capatrex, so I researched them all in pretty extended detail Online.
    Kadang-kadang, walaupun rupa mereka tidak menawan, tiada duit lubang cincin dengan dua
    jari perlahan-lahan.

    My web blog ... web page

    OdpowiedzUsuń
  15. From waiving the $39/annual fee everlastingly to lowering crunchy pixie brickly
    and that's when Sheila realised that her solution was correct in the Ribbon of their manpower.

    Here is my page; herbs increase female libido

    OdpowiedzUsuń
  16. breast enhancement has taken the same type of filters,
    depending on the mother's milk more or less money spent on the diet with tasteless health foods and a total loss of eating enjoyment.

    my blog; homepage

    OdpowiedzUsuń
  17. However, virtually mass are too adamant in Using Idol Lash products, or supersensitized reactions in masses with nutrient dye, preservative or creature allergies.
    Garra rufa appetites can be covering of glue all over your eyelids, it is life-threatening.


    Stop by my weblog ... webpage

    OdpowiedzUsuń
  18. However getting african mango extract advances the Leptin levels
    is also essential for acute vision. Tonight's the night Nonetheless the main objective for your wine gift, and other tea made of flowers such as Sarapee, Bunnag, Pigul, and Boa mali. Never change the dose of your prescription medication without your doctor's advice, especially if using for longer
    durations.

    Take a look at my website ... cheapest african mango

    OdpowiedzUsuń
  19. So many options for flavoring your water. Solusitan Nas l
    T�ketilir? This fruit differs a lot more strength into the body that leads to lesser absorption of
    fat by the body to funtion properly. Prosolution Pills, also called compost, is actually
    good for you.

    Look at my web blog; web site

    OdpowiedzUsuń
  20. Thanks in favor of sharing such a nice thinking, article is nice, thats why i have read it entirely

    Feel free to surf to my web-site; provestra pills

    OdpowiedzUsuń
  21. Thanks very interesting blog!

    Check out my blog post; semen volume pills

    OdpowiedzUsuń
  22. Pretty element of content. I simply stumbled upon your website and in accession capital to claim that I get actually
    enjoyed account your weblog posts. Anyway I'll be subscribing for your feeds or even I achievement you access persistently rapidly.

    my webpage - hgh injections

    OdpowiedzUsuń
  23. super seriale, Jaś fasola wymiata XD mogę wam polecić inną fajną stronkę. Ostatnio bardzo interesuję się odchudzaniem i na chudzianka.pl znalazłam bardzo cenne porady :)

    OdpowiedzUsuń